NEWS
Więcej w komentarzu

Była 72. meczu, gdy na stadionie rozległy się krzyki. Wszystko przez Karola Nawrockiego
Na Stadionie Śląskim podczas meczu z Nową Zelandią wydarzyło się coś, czego nikt się nie spodziewał. W 72. minucie trybuny rozgrzały się nie po golu czy efektownej akcji, lecz po… okrzykach na cześć Karola Nawrockiego. Prezydent nie był nawet obecny na meczu, ale to właśnie jego nazwisko rozbrzmiewało wśród tysięcy gardeł.
Karol Nawrocki gwiazdorem meczu z Nową Zelandią
Spotkanie z Nową Zelandią nie należało do najbardziej porywających. Polacy wygrali 1:0, lecz tempo gry nie zachwycało, a emocji brakowało. Właśnie wtedy kibice przypomnieli sobie o prezydencie. Z różnych sektorów stadionu zaczęły dobiegać głośne skandowania “Karol Nawrocki”, które szybko porwały tłum.
To nie pierwszy raz, gdy jego nazwisko pojawiło się w takim kontekście. Podczas wcześniejszego meczu z Finlandią, w którym Nawrocki był obecny na trybunach, kibice również reagowali entuzjastycznie. Po tamtym spotkaniu polityk zszedł do szatni, pogratulował piłkarzom i razem z nimi dziękował fanom za doping.
Karol Nawrocki robi furorę wśród kibiców
Karol Nawrocki nie ukrywa, że uczestniczenie w meczach piłki nożnej to dla niego coś więcej niż obowiązek służbowy. Od lat interesuje się futbolem, a w młodości był związany z kontrowersyjnym ruchem kibicowskim, co dziś budzi mieszane emocje.
Być może właśnie dlatego kibice widzą w nim kogoś, kto rozumie ich perspektywę. Nawet jego nieobecność na meczu nie przeszkodziła w tym, by stał się głównym bohaterem trybun.
Nadchodzi stracie z Litwą
Towarzyskie spotkanie z Nową Zelandią było jedynie przystankiem przed meczem o stawkę. Już w niedzielę Polacy zagrają w Kownie z Litwą w eliminacjach do mistrzostw świata. Choć wynik z Chorzowa może nie imponować, to atmosfera wokół drużyny — i jej politycznego “idola” — pokazuje, że emocji w tej kadrze wciąż nie brakuje.